Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Emigrantka zostaje skazana na śmierć przez powieszenie. Haniebna śmierć łotrzyków ale i element amerykańskiego linczu. Haniebnych sędziów, dobrych chrześcijan - protestantów, pierwszych faszystów w Nowym świecie. Ma szansę się odwołać od skazującego wyroku, ale na to potrzebne są pieniądze. Zostanie powieszona ponieważ nie ma pieniędzy. Pieniądza dla prawnika "komercyjnego", który deklaruje pomoc i wie jak uzyskać rewizję wyroku idą na, mają być przeznaczone na operację oczu syna. Jej prawnik z urzędu nie dopełnił wszystkich potrzebnych czynności, nie zadbał o wyjaśnienie sytuacji i motywów. Amerykańska sprawiedliwość owszem dała obrońcę ale obrońcę niekompetentnego. Z jednej strony policja, szeryf, laboratoria, prokuratura, a z drugiej nieudolny obrońca.  Bo tylko na takiego stać amerykańską sprawiedliwość zdaje się mówić reżyser filmu.

"Dancing in darkness"  ogladane * Tygodnik Osobisty * 16 grudnia 2006 roku

- Kto w latach osiemdziesiątych i później wspierał sztukę outsiderów? Jako pierwszy przychodzi mi na myśl Józef Robakowski, który na przykład promował Wacława Antczaka czy Tomasza Machcińskiego.
Wtedy artyści organizowali się sami. Do it yourself, i to za darmo. Słabo zaczęło być, gdy wzięły się za to osoby postronne. Mam w swoim archiwum ponad czterysta artykułów prasy prawicowej na temat sztuki krytycznej z przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku, same pomyje i bluzgi. I mam cztery artykuły, które nas bronią… Nasz problem polega na tym, co ilustruje ta dysproporcja. Gdzie są ci, do których mówimy, a którzy to rozumieją albo i nie, ale jest im to potrzebne? Żebyśmy mieli chociaż dwudziestu obrońców. Na przykład w czasie procesu Doroty Nieznalskiej jako jedyny z całego środowiska artystycznego bronił jej Łukasz Guzek, pod koniec dołączyły jeszcze feministki. Ale ludzie sztuki nie bronili Nieznalskiej. W Polsce nie cierpimy na brak artystów. Cierpimy na brak tych, którzy współpracowaliby z artystami i tworzyli rodzaj strefy między nimi a społeczeństwem. Krytyków, którzy by rozumieli i mieli w sobie pasję do sztuki jest bardzo mało. Nie będę wymieniał nazwisk, ale mieszkając w Warszawie znam zaledwie trzy takie osoby.
Outsiderzy nie są aż tak bardzo odlegli od tego pola profesjonalnego, ale wielka przepaść jest wytwarzana przez system.
Trzeba postawić pytanie: dlaczego w ogóle musimy robić wystawę sztuki outsiderskiej? Przecież wszyscy artyści i artystki są outsiderami w sensie społecznym! Ale ci z wystawy Nie jestem już psem są jeszcze bardziej outsiderami.
A w tym wszystkim przegląda się społeczeństwo…
…chociaż wcale tego nie chce widzieć.
Zbigniew Libera To nie są tak naprawdę poważni artyści. Rozmowa Roberta Jarosza w katalogu do wystawy Nie jestem już psem w Muzeum Śląskim. 17.08.2018