Płaszcz ma kilka kilometrów grubości, buzuje tam w nim inne życie: kolonie lżejszych od powietrza mikroorganizmów; wirusowe zawiesiny skoloidowane z tysiącami dzikich mieszanin wielkocząsteczkowych związków chemicznych, niesione przez globalne prądy latami i latami w pozukiwaniu ofiary; i bazujące na Fotosyntezie jednokomórkowce, co jakiś czas wzbijające się na konwekcyjnych frakcjach do górnych warstw powłoki; i wodorochłonne symbiostaty – wszystko to kotłuje się tam bez końca, niczym w pełnym wrzątku garze, a rozbulgotaną powierzchnię ukropu można tu oglądać odwróconą wbrew grawitacji ku dołowi.
Jacek Dukaj „Serce mroku” listopad 1997 – luty 1998