Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Abrasza, Zemsz […]. Studiował na Sorbonie, ściślej, był wiecznym studentem, czyli należał do ludzi trzymających się studenckiego trybu życia jako alibi byle nie nosić chomąta kariery, zarobku itd.

 

„Abecadło” Czesław Miłosz 1996 rok

Pożar w szkole, pożar na wyspie Św. Ludwika. W polskich szkołach ledwo się żarzy, ledwo tli; nikt nie gasi, jeszcze za wcześnie na płomień. Albo jest po wszystkim.
W Paryżu ludzie klęczeli przed katedrą na słynnym paryskim bruku. Uklękli zapewne w pierwszym odruchu zdumienia; coś co nie powinno się zdarzyć jednak się zdarzyło. Ten stary budynek okazał się dla nich ważny, a nie wiedzieli do tej pory jak ważny. Może był ot tak sobie lekceważony i nieważny, jak inne spowszedniałe oferty turystyczne, choćby sery? Czy tam klęczeli wierni czy niewierzący? Klęczeli, nie wiemy kto.

Przed polską szkołą nikt dotąd nie uklęknął. 
Zdania są podzielone, jedni są za strajkiem, drudzy przeciw. Dlaczego jesteśmy za i dlaczego jesteśmy przeciw? Czy da się sprowadzić strajk do problemu finansowego? Czy stać nas, państwo, na zapłacenie za „godność” i lepsze samopoczucie nauczycieli?
Nie odkładajmy szacunku do nauczycieli i do szkoły w czasie. Szacunek dla wykształcenia, i tym samym dla szkoły, jest ważny. Nie dla „pożółkłych” tytułów, rozmienianych na ćwierć etaty w tzw. szkołach wyższych, gdzie czesne decyduje o wpisie do indeksu. 
Jakie będą konsekwencje społeczne tego strajku; o co spytają swoich nauczycieli uczniowie? 
Kto zrezygnuje z pracy, kto ze studiów, kto wycofa papiery ze szkoły? Kogo nasze, wasze dzieci nie zobaczą przy tablicy; kogo stracimy, kogo cennego straci szkoła?
Cennego, za trzy tysiące miesięcznie?
Dlaczego pan Jarosław nie zabiera głosu – uznał, że nie ma nic do powiedzenia. Pozostaje mu zbesztać nauczycieli lub powiązać z Kremlem, lub co gorsza z Brukselą. Ale tak się już nie da. Gdyby to był Tusk albo Schetyna to jeszcze jak cię mogę. Ale blisko 700 000 ludzi (a w związku z tym, że nie wszystkie szkoły przystąpiły do strajku – 350 000 + rodziny), tych zbesztać? To samobójstwo polityczne, to jakby do negocjacji wysłałby wyciągniętego z aresztu na tę okoliczność pana M. 
Pan Jarosław gra na samorządy, na to, by to właśnie one poniosły koszty naprawy szkoły. 
Poprzeć nie może. Jemu 3000 zł wystarcza.

Paryska katedra zostanie odbudowana w ciągu 5 lat. Są już pieniądze. Dla kogo – turystów, wiernych, paryżan, Francuzów? 
Budowa „Naszej Pani” trwała ponad 100 lat. W historii starych katedr najbardziej fascynujący jest czas budowy. Czas ludzkiej konsekwencji, konsekwencji wielu pokoleń.
Pośpiech wtedy był niepotrzebny i teraz potrzebny też nie jest w takich przypadkach. Z katedr żyły całe rodziny, tworzyły się specjalizacje; murarze, kamieniarze, powroźnicy, piaskarze, flisacy, stelmachowie, cieśle, nawet szkutnicy; szklarze, ludwisarze, kowale. Robotnicy zostawali na miejscu lub szli budować kolejną katedrę lub most. Na miejscu pozostawały warsztaty, pozostawały umiejętności. Majestat katedr czy kościołów jest ważny, ale szczególnie w przypadku katedr ważne są detale, ślady ludzkich rąk, świadectwo pracy. Ludzie przy tej pracy ginęli, ale każdy zawalony wskutek złych kalkulacji, strop, to kolejny krok w rozwoju myśli inżynierskiej. Każda katedra to świadectwo wiedzy, to nowe odkrycia; pamiętajmy kiedy one powstawały.
Czy w polskiej szkole rusztowania trzeszczą, wije się pasemko dymu, a może to tylko wiatr, jakiś ptak, kot? Trzeszczą, trzeszczą, to nie wiatr, nie kot i nie ptak, to siła lekceważenia, cynizmu i pogardy dla zbędnego w tych naszych granicach obywatela. W imię czego, po co, kto was wychował?
Na słynnym zjeździe ZLP, w 1980 roku, między świętami a Nowym rokiem, Andrzej Braun zwrócił uwagę na ogólną deprawację społeczeństwa, której źródłem są: „kłamstwo traktowane instrumentalnie, w oderwaniu od ludzkich wyobrażeń dobra i zła. […] Kłamstwo będące stałym elementem edukacji narodowej.[…] Chcemy uczyć patriotyzmu, dumy i godności – uczymy strachu, cynizmu, nieczułości…”
Minęło prawie 40 lat, całe pokolenie, a nieustająco z tego dziedzictwa PRL korzystamy; powraca stare. 8 kwietnia rozpoczął się w Polsce strajk szkolny.

Dzięki nauczycielom przetrwaliśmy jako społeczeństwo, jako naród; dzięki szkołom, rodzinom, guwernantkom i guwernerom, tajnym kompletom, latającym uniwersytetom, wydawcom. Nie zawsze były i nie zawsze były niezbędne podręczniki.

Wieczór 15 kwietnia 2019 roku zdominowały malownicze zdjęcia, ujęcia palącego się dachu katedry Notre Dame  w Paryżu. Najbogatsi Francuzi zadeklarowali ponad miliard euro na odbudowę i odrestaurowanie katedry. 
Polska szkoła przetrwa, ale jaka? Najbogatsi Polacy nie deklarują wsparcia, nie deklarują stypendiów dla najzdolniejszych nauczycieli. Nie fundują mieszkań. Państwo zaś każe czekać. Teraz ma inne pomysły na wydanie naszych pieniędzy; edukacja poczeka.
Nauczyciele, szkoła podobnie jak każda rodzina podlega gigantycznemu naciskowi konsumpcjonizmu. W oczach wielu uczniów ten strajkujący to biedak, nieszczęśnik – na nic go nie stać. Tak spojrzą na swoich wychowawców uczniowie. Przez te kilka dni media i politycy utrwalili taki obraz „niemrawego” nauczyciela. Paradoksalnie ten strajk codziennie zabiera nauczycielom godność, o którą się tak upominają. Dziwne, że tego właśnie organizatorzy strajku nie przewidzieli. Nie przewidzieli również zachowania młodzieży, która rozgrzana słońcem, i alkoholem, urzęduje w parkach i na szczecińskich bulwarach. To odbierze strajkującym poparcie rodziców, a nawet i społeczeństwa. „Niemrawy” nauczyciel i autorytet?

Nie dyskutujcie o godności, upominajcie się o pieniądze, tylko i wyłącznie. To rząd z pewnością zrozumie.

Trudno powiedzieć, czy wysokie społeczne poparcie strajku wynika z niechęci do rządu czy też z sympatii do nauczycieli i do polskiej szkoły. A może w tym właśnie momencie warto się zastanowić, skąd się bierze to wiosenne rozpasanie, kto mógłby wesprzeć rodziców w wychowywaniu dzieci? Czy polskie społeczeństwo ma autorytet zdolny pohamować gałgaństwo tych rozbrykanych źrebaków na szczecińskich bulwarach? Może mieć co najwyżej środki przymusu. Jak społeczeństwo może mieć autorytet kiedy na oczach – na własnych oczach – niszczy inne autorytety, choćby nauczycieli. Zaglądanie, i to publiczne, i do tego zmuszanie do składania oświadczeń, do cudzych kieszeni jest obrzydliwe, takie rzeczy należy załatwiać w dyskretnie.
W sieci tekst o pruskim charakterze polskiej szkoły. Marcin Korczyc, Zofia Lisiecka i Tomasz Tokarz. (http://www.tvn24.pl) z lekka się zapędzili, uznając wyższość tabletów nad kredą i tablicą. Ale podyskutujemy później. Ci co mają się nauczyć to się nauczą; nawet „czytać na gazecie”. Ci, którym wiedza przeszkadza w życiu, a szczególnie jej pozyskiwanie, zwoje będą wygładzać aż do śmierci.

Wojciech Hawryszuk, 16 – 18 kwietnia 2019