Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Jeśli 50 milionów ludzi mówi głupstwa, nie przestają one być głupstwami.

Bertrand Russel

Opinie. Komentarz po nominacji Zbigniewa Zalewskiego i Leszka Dlouchego na wiceprezydentów.
Ludzie pytają, skąd te zmiany w magistracie. Obserwacja współpracy NRS-u, grupy prezydenckiej trzymającej władzę, z SLD, w ramach której właściwie nie prowadzono wspólnej akcji związanej z forsowaniem ważnej inwestycji, prowadzi do wniosku, że ta współpraca była zapewne obliczona na korzyści drobne i doraźne. Jakieś etaty, jakieś poparcie w zamian . Red.

2005 

   Teraz tak to wygląda, jakby organizator tej współpracy czekał na lepsze czasy. Może czeka na to NRS, a może SLD. Dowiemy się, kiedy ktoś się doczeka. Prezydent wyraźnie skręca na prawo. Czy skończy się tylko na wiceprezydentach, czy też prawoskręt będzie ostrzejszy i głębszy? Wydaje się, że to kwestia czasu, kiedy polecą dyrektorskie głowy. Czyje - jeszcze nie wiadomo, ale związek z aktualnymi notowaniami SLD zajdzie z całą pewnością. Ktoś musi odpowiedzieć za blokadę planów zagospodarowania przestrzennego, a przede wszystkim studium uwarunkowań i polityki przestrzennej miasta. Przez ostatnich 19 miesięcy przymierzał kolejne przezroczyste kamizelki i giemzowe rękawiczki, a wszyscy mówili, że będzie wyglądał wspaniale w gotowym ubraniu. Niektórzy zauważyli od razu prezydencką goliznę i tym samym możliwość kompromitacji. I mieli, widać, rację. Ale nie mają stanowisk. Wizyty u krawca trwają tak na dobrą sprawę od 36 miesięcy. To dopiero elegant! A za każdym razem kto inny kroi nieistniejące gabardyny, atłasy i kaszmiry, zręcznie to wszystko fastrygując. Czasu na uczciwy ścieg przecież nie ma. Ale po co ścieg, skoro tak naprawdę nie ma materiału. Szkoda czasu i atłasu. Podobno aktualnie w magistracie samokrytyka jest na porządku dziennym i jest nawet mile widziana. Były prezes Pogoni, wiceprezydent, odchodzi. I wszyscy go już kopią. Nawet ci, co go do Szczecina sprowadzili i prezydentowi rekomendowali. Trudno jednak uznać to wydarzenie za specjalnie sensacyjne. Działanie to oparte jest na znanym schemacie: pokochać namiętnie i szybko porzucić. I tak prezydent uległ, jak to określa Arystoteles: "niewolnictwu swoich przyzwyczajeń". Jak to jest możliwe, żeby jeden człowiek tak skutecznie zablokował rozwój miasta? Trudno bowiem poważnie oceniać inwestycje za miliard dolarów na lotnisku w Dąbiu. To możliwe, ale to nie jeden człowiek zablokował miasto. A na pewno nie tylko ten, co odchodzi, pan Mirek od pana Ptaka. Takiego wszakże ruchu względem obu wiceprezydentów należało się spodziewać. Nie jest wykluczone, że zaczęła się właśnie kampania prezydencka 2006. Trzeba szukać poparcia na prawej stronie. Bo w tych magistrackich drgawkach, w opartym na społecznej trosce, na głębokim strategicznym zamyśle zamiataniu pod dywan, nie chodzi tylko o odwołanie, ale również o mianowanie.
        Wyobraźmy sobie taką oto sytuację: jest bardzo porządny uczeń, co ma wszystko ładnie wypisane w zeszycie, w pokoju składa wszystkie rzeczy w kostkę, ściele porządnie łóżko, kąpie się codziennie i myje zęby, ale w końcu spóźnia się do szkoły. W teorii systemów takie zjawisko nazywane jest suboptymalizacją i działa negatywnie na całość układu. Chęć zmniejszenia kosztów budowy aquaparku doprowadziła do fiaska całej tej pisanej - nomen omen - na wodzie strategii rozwoju miasta. Eksperyment polegający na tym, aby hodować konia bez paszy właściwie się powiódł. Przez jakiś czas wszystko było pod kontrolą, aż wreszcie koń zdechł. A co miał robić, nie będzie się kopał z gospodarzem. Są jednak miasta i gminy, gdzie takie rzeczy załatwia się przez siedem miesięcy. I nikt nie chce zaorać lotniska. I nie handel, ale produkcja i usługi. Hipermarkety rozwijają obrzeża miasta, ale zabijają miejskie centra. Widać to na Jagiellońskiej i Wojska Polskiego.
        Wilmowscy, z Nowickim, Smugą i psem Dingo, kiedy wyprawiali się po dzikie zwierzęta do Afryki, jako że musieli zapłacić tubylcom za pracę, zabierali ze sobą perkal, szklane paciorki, mosiężny drut, tytoń i sól. Towary luksusowe i używki.
    Mieszkańcy Szczecina są wabieni przez prezydenta aquaparkiem jak Masajowie szklanymi paciorkami; oferuje się aquaparki tym właśnie bezrobotnym, ludziom bez pieniędzy. Lek na zło bezrobocia - kąpiel perełkowa. Pewnie zamiast zjazdu najdłuższą rurą świata woleliby kawałek chleba zarobionego uczciwą pracą. A zresztą może i nie.
    Przecież gdyby to był taki prosty biznes, to byłoby tych aquaparków tyle samo co hipermarketów, do których nikt nie dopłaca, poza nami mieszkańcami, bo przecież nie płacą podatków, poza gruntowym, nie wykazują zysków i ich centrale znajdują się w innych miastach.
I co to dla nas za interes? Jaka to przyszłość?

GW Szczecin nr 249, wydanie szs z dnia 25/10/2005 MIASTO, str. 5