Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Szkoła przyszłości będzie na pewno szkołą rozmaitą. Będzie też lepiej pamiętać o swoich obowiązkach wychowawczych, ponieważ poznała dobrze, że niewiele, można nauczyć kłamiąc i przymuszając. Będzie się też zapewne bez wstydu powoływać na tradycję. Oparcie na tradycji oznacza bowiem dziś - kiedy mowa, nie tyle o reformie co o ratowaniu oświaty - pamiętać o zdrowym rozsądku, o wymogach dobrej roboty, o poczuciu hierarchii. Oznacza to po prostu odwołanie do zbiorowej mądrości kultury.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985

* dzienniki Jerzego Zawieyskiego * Przesyłka od Y.Leidera * Wczoraj Marek skończył * Chrzan był wyjątkowo smaczny * o odejściu pana Andrusa * co gorsze dżuma czy cholera *  YL nie cierpi opakowań\ *

Poza tym, że czytam z zainteresowaniem dzienniki Jerzego Zawieyskiego, to nic się nie dzieje. Powinienem mieć więcej miejsca dla koncertów.

Przesyłka od Y.Leidera z katalogiem z wystawy o rewolucji - to już 100 lat. Skanujemy.

Wczoraj Marek skończył udanie 65 lat i wszedł w wiek emerytalny. Wieczór składał się z wódeczki białej, opowieści o uzyskaniu emerytury, wódeczki białej i anegdot, które większość dobrze znała. Nikt nie był zaskoczony. Podobno Marek wypadł swego czasu przez okno i natychmiast uciekł Matce, bo ta chciała mu przyłożyć zimny nóż do fanara, jaki pojawił się w związku z upadkiem; ale jednakowoż nóż w dłoni Matki, ŚPNJD, Marka przeraził, bo pomyślał, że chce zabić za karę, że wypadł. Pewnie dlatego, że wypadł, to tak pomyślał.

Bodzio na emeryturze połowicznej. Chrzan był wyjątkowo smaczny. 

Wojciech Mann w Trójce o odejściu pana Andrusa. Może poszło zwyczajnie o pieniądze. A może i nie.

Ludzie mają jeszcze czas żeby się spierać, co gorsze dżuma czy cholera. Żądania o lepszą pracę i płacę byłyby słusznie, gdyby żądający nie doszli do władzy. Kiedy już doszli, charakterystyczne stało się lenistwo i logika a właściwie praktyka partyjna, która zabija przyzwoitość, jest zwyczajnie - mało powiedziane - nadzwyczajnie toksyczna. Dla "partyjnych" i dla państwa. 

Pytają ludzie dlaczego Yannick Leider jest nieznany. YL nie cierpi opakowań. Niestety swoje prace zawijał w gazety. Ludzie uwielbiają opakowania. YL nigdy, mimo tych blisko 500 wystaw i prywatnych kolekcji, nie stał się niewolnikiem salonów.  Salon przysparza popularności, wpływa pozytywnie na cenę dzieł sztuki ale zabiera czas. Ale trzeba się w ów salon "zapakować" i z tego salonu "rozpakować, a to zabiera czas. YL potrzebuje czasu.