Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Takie książki jak „Nowy wspaniały świat” wyrażają niezaprzeczalną bojaźń człowieka przed zracjonalizowanym hedonistycznym społeczeństwem, które sam potrafi stworzyć.
„Czy socjaliści mogą być szczęśliwi ?” „Anglicy i inne eseje” George Orwell grudzień 1943 r.

Jak zapobiegać wykluczeniom informacyjnym społeczeństwa? Jaka jest na to rada? Jest jeszcze pytanie – jak wygrać kolejne wybory? Czy jedno z drugim ma coś wspólnego?
A ja ci mówię, że się da. Tylko trzeba chcieć.
Idzie o to, pytanie brzmi, zastanawiamy się nad … (a może i nie ma takiej potrzeby), jak dotrzeć do ludzi, jak przedstawić inny punkt widzenia, jak przedstwić argumenty zamiast szklanych prawd objawionych? Co mówią badania na temat związku wyników wyborów z liczbą gniazd telewizji kablowej na danym terenie czy zasięgiem Multiplexów. Albo przepustowości i liczbie anbonentów lokalnych sieci internetowych.
Tak to sobie wyobrażam, że najpierw trzeba się porozumieć, zrozumieć, przedstawić racje, a dopiero później oczekiwać na głosowanie. W końcu przecież chodzi o te „szabelki”…

Można by jak Ghandi ale trochę u nas za zimno. W terenie można nawet ubogiej stajenki nie znaleźć, nie mówiąc o remizie czy świeticy.
Wszelkie „urno-busy” staną się przeżytkiem teflonowych tancerzy przedwyborczych. Zostaną media, radio, telewizja i gazety. Właśnie – gazety. Każda partia powinna mieć swoją gazetę i nie czekać i nie liczyć na nikogo. I swoich publicystów. Swój think tank. Swoich mentorów. Lokalnych liderów również.
Rady są dwie, a właściwie trzy, może nawet cztery; pierwsza techniczna – umożliwić dotarcie ludzi do różnych kanałów telewizyjnych, najlepiej bezkosztowo lub niewielkim kosztem. Ludzie wiedzeni ciekawością z pewnością do tych źródeł trafią.
Druga to zasada informacyjna, to niezbędne jest upowszechnianie wiedzy, promocja alternatywnych źródeł informacji. Trzeba szczególnie zadbać o to, żeby nie pomylić informacji z agitacją polityczną. Agitować w serwisach informacyjnych nie wolno. Agitacja, propaganda przypomina zakładanie paśników w pobliżu ambon myśliwskich. Albo budowanie ambon przy paśnikach czy lizawkach.
Po trzecie, oprócz telewizyjnych nadajników powinna być, bezprzewodowa, szybka sieć internetowa nowej generacji. Są takie rozwiązania. Internet to biblioteka, informacja codzienna, radio, gazeta i telewizja.
Po czwarte, program TV nie powinien być wyłącznie warszawski, szczeciński – słowem, umownie ”centralny” tylko – również lokalny. Nie getto dla wójtów, chłopów i plebanów tylko znajdowanie rozmówców, dyskutantów, komentatorów w odległości 150 km od Warszawy czy Szczecina.
Sukces Radia Maryja to sukces bystergo obserwatora, który dostrzegł potrzeby informacyjne i co najważniejsze – emocjonalne, społeczne – ludzi starszych, potrzebę rozmowy, modlitwy, reszta czyli polityka była później. I niestety niszczy ważne to dzieło dzisiaj. Na początku był czlowiek.
Tego Polskie Radio nie dostrzegło w latach 90-tych, a miało cztery kanały docierające do większości mieszkańców Polski oraz 17 rozgłośni regionalnych.
Radio Maryja dotarło do ludzi przestraszonych nową sytuacją. Przyniosło im słowo Boże i otuchę. Ale później do tej świątyni wdarli się kupcy, bankierzy, komiwojażerowie polityczni i jest to co jest.
Aktualnie do ludzi bezpośrednio można dotrzeć za pośrednictwem tzw. Multiplexów czyli pakietu programów naziemnych (warto znaleźć, zaklepać miejsce dla takich inicjatyw jak Kanał Obywatelski w kolejnym 5 Multiplexie), przy pomocy telewizji satelitarnej (to najszybciej i najtaniej), internetu LTE i WiMAXA.
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o człowieka.
Spróbujcie sobie wyobrazić osoby starsze, samotne przez 8, 10 godzin, spróbujcie wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji. Nie wyjdziesz, bo zimno, bo to 3 piętro. Ktoś został „wzięty” przez dzieci nawet w dobrej wierze, ale to takie przesadzone stare drzewo, bez sąsiadek, kuzynów, znikąd rozmowy; tematy – skąd w mieście takie „wiejskie” tematy, kto to zrozumie? Albo – samotnie, bez dzieci, na tej wsi, w małym mieście w zasadzie też bez dobrego słowa. Zadzwonić też nie zasze, nie zawsze to dobry moment w życiu codziennym dzieci, które mają swoje sprawy. I to nieznośne, odczuwalne na odleglośc, w słuchawce – zniecierpliwienie. Dzieci przywiozły wielki telewizor, on, ona, onie mają to stare, poczciwe radio… prezent jeszcze z „perłowych” godów… Coraz częściej zagląda strach, Polska wygląda różnie w tym wielkim telewizorze.
Państwowe media widzą Warszawę, częściej „warszawkę”, stolice regionu, a lokalne stacje „zabiła” ustawa umożliwiająca wykup tychże przez media sieciowe; sieci zaczęły nadawać lokalne reklamy korzystają z tzw. rozszczepienia bloków reklamowych (co innego cała Polska co innego lokalny odbiorca) program ten sam. Najprawdopodobniej to duże lobby medialne wyeliminowało Telewizję MORZE, i BRYZA, a GRYFNET (telewizja nie portal) i GRYF skończyły emisję w sieciach kablowych w zasadzie na własną prośbę.
Nikt tego nie rozumie, że istnieją poza Szczecinem i Warszawą mądrzy ludzie. Ci ludzie powinni dostać swój „czas antenowy” zajmowany wyłącznie przez posłów, ministrów, przedstawicieli postsolidarnościowych elit. Są w Polsce inni ludzie.
Elektorat jest zdemoralizowany, oślepiony, ogłuszony – przeraźliwymi, kłamliwymi argumentami. Nie rozumie, że można aż tak kłamać. I wierzy. Teflonowi prorocy, nie bacząc na to co dzieje się z duszami ludzi słabszych od siebie, ulegających byle sugestiom, opierają zwichrowane proroctwa na dziennych przekazach. Mają pulpity z wielką ilością różnokolorowych guzików i naciskają je w marę rosnących potrzeb. Zapala się lampka, teflonowy prorok wydziela polityczną ślinę jak pies Pawłowa, lampka gaśnie i prorok czeka dalej. Może hejtować, może wystąpić w telewizji. Może w radio. Wszystko może, jest codziennie potrzebny. Jest wręcz niezbędny.
I to wszystko dociera do tej samotnej osoby. Nikt nie rozumie tej samotności, zaszczepionej przez lata gromadzonej obojętności i apatii. Pokolenie 65+ wie co to internet, sugeruję zainteresowanie się tym pokoleniem.
Likwidacja SMS-ów zniszczyłaby struktury partyjne w tydzień. Posłowie i posłanki znikliby z Warszawy w kilka godzin. Zapytani, przez pomyłkę, powiedzieliby prawdę.
Ja wiem, że można rowerem, ale jak to będzie wyglądało?
Czy za rok weźmiecie panowie politycy pod uwagę poprawki programowe, rozważycie możliwość wsparcia dla Obywatelskiego Projektu Dostępu do Informacji i Wiedzy i skończycie wreszcie z tym warszawskim i szczecińskim lansem?
Być może padnie sakramentalne – jak ci tak na tym zależy, to zrób to.
Mam założyć prywatną telewizję? Ja? Mnie, podobnie jak przynajmniej połowie Polaków masowa nawalanka do niczego nie jest potrzebna, sprytniejszy jest Clint Eastwood. Dowcip jest rzadkim gościem w sporach, podobnie jak porządna, niekunktatorska złośliwość. Telewizja, zresztą, dla mnie ma więcej walorów niż walory polityczne i cmentarne. Nawet satyrycy się „posypali”.
Jeżeli komuś jest potrzebna „Telewizja Nova”, „Kanał Obywatelski”, to z pewnością ogłupionym i oszukanym ludziom, którzy czekają na dobre słowo. Powtarzają przekazy dnia i uważają, że zgwałcenie prostytutki to oksymoron; i tu wyraźnie nowa proza trafiła pod strzechy. Ale terapia nie może być szokowa. Prawdy mogą nie przeżyć.
To niezłe przesłanie, misja, zadanie, zaryzykowałbym określenie, za które z góry przepraszam – to jest wręcz obowiązek kolejnej kadencji, kolejnych kilku kadencji.
Nawet Taplary czekają na szybki internet. Już kosa na ściernisku nikomu nie straszna. Nowe drzewo w obejściu wyrosło. Wiemy, że nie ma złotego konia. Taplary czekają na szybki, szerokopasmowy internet. Taplary mogą się obrazić za to początkowe „nawet”.
Cmentarna telewizja to taka, która blok informacyjny zaczyna od nieboszczyka lub nieboszczki. Nic, jak to mawiali dziennikarze, nie ożywia gazety jak trup na pierwszej stronie. Stąd – cmentarna. Zresztą wszystkie, w tym sensie, są cmentarne. Trochę opamiętania, panie i panowie…
Mówią, że nie da się dotrzeć do małych miasteczek, wsi i osiedli… Skoro dotarło Radio Maryja, może dotrzeć inne medium.
To nie duże miasta są języczkiem u wagi. To milcząca większość. Nie ma znaczenia, że owo milczenie jest wymowne i czemuś tam jednak służy. Milcząca większość nie odpowiada na pytania ankieterów badających opinię społeczna, i nie powinna. Milcząca niepewność to kara za aspołeczną mentalność polityków. Nieszczerość za nieszczerość.
Wiele rzeczy ludzie mówią i robią. Nie podają ręki po spotkaniach, zaznaczają na początku, po co przyszli, jakby byli oddelegowani, a mianowicie: będziemy w was napier…… Są uczciwi, w sensie, od początku wiadomo o co chodzi. A że na spotkaniu z posłem jest tych napierda….. trzech, i są to jedyni uczestnicy spotkania, nie ma poza posłem, nie ma żadnego znaczenia dla tych trzech. Czasem jeden wystarczy. Nikt poza tymi trzema nie przyszedł, bo reszta była sterroryzowana. Terroryzm polityczny ciągle po 30 latach od „wyzwolenia”? Dialog polityczny aktualnie nie jest możliwy.
Małe radio, założone przez upartego Prezesa-Strażaka-Spółdzielcę, bez jakiejkolwiek znajomości rzeczy, konkurowało skutecznie z regionalnym radiem i innymi nadawcami ogólnopolskimi. I konkurowałoby skutecznie gdyby nie pojawiła się warszawska „gotowizna” czyli program centralny, i byłby wtedy czas antenowy dla zdolnych prezenterów ze Szczecina. To był wielki sukces grunderów (i ich następców) Radia do pewnego czasu. Mówię o szczecińskim Radiu AS. Ile takich stacji przepadło przez zaślepione forsą Zetkę i RMF, niby ostoje demokracji, nie bez znaczenia była też ślepota członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz posłów; większość startujących w latach 90-siątych stacji przepadła, i przepadły częstotliwości lokalne. To nasze małe radio, jako pierwsze,  odpytywało codziennie, a nie tylko od święta, najważniejszych polityków miasta i regionu.
Do tego, żeby dotrzeć do ludzi, potrzebna jest obywatelska, prospołeczna polityka w pierwszym rzędzie – konieczne specjalne względy dla stacji lokalnych, lokalne pieniądze znajdą się. Dotacji wielkich nie trzeba, trzeba również inicjatorom, grunderom dać oddech. Należy wesprzeć tzw ostatnią milę w systemach internetu czy telewizji przewodowej (najczęściej światłowodowej. Podobnie w systemach bezprzewodowych.
Radio Maryja, oceniane, traktowane aktualnie jako – prawie wyłącznie – skuteczny produkt polityczny, narzędzie polityczne (niebawem partia) odniosło swój sukces, bo prowadziło dialog z ludźmi. Inni czynią to w stopniu ograniczonym.
Czy dialog społeczny to klucz do sukcesu wyborczego? Czy przekleństwo rządzących ale nie tylko – opozycji również.
A zatem – można czy nie można? Trzeba czy nie trzeba? Jest to opłacalne „wyborczo” czy nie jest? Czy misja dotarcia do ludzi z wiedzą i wiadomościami jest warta zastanowienia czy nie?

„Od grudnia 2010 roku szczecińska firma eWi na terenie województwa zachodniopomorskiego (w 2012 r. pracują nadajniki w Stargardzie, Pyrzycach, Szczecinie (Gumieńce), Mierzynie, Koszalinie, Kołobrzegu, Białogardzie, Drawsku Pomorskim, Złocieńcu, Gryfinie, Wałczu, Choszcznie i Chojnie) rozwija komercyjną sieć dostępu do szerokopasmowego internetu Mobile WiMAX (802.16e). […] W roku 2008 Urząd Komunikacji Elektronicznej  ogłosił w całym kraju szereg przetargów na częstotliwości z zakresu 3600-3800 MHz przeznaczonych pod technologie WiMAX. Przetargi te były adresowane do samorządów lokalnych oraz małych przedsiębiorstw. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem samorządów, które wystartowały w tych przetargach. Do tej pory decyzje o rezerwacji częstotliwości uzyskało województwo kujawsko-pomorskie (we wszystkich trzech obszarach przetargowych) oraz województwo dolnośląskie i miasta Gorzów Wielkopolski oraz Zielona Góra. Częstotliwości te będą podstawą do budowy struktury szerokopasmowej, która będzie likwidować efekt wykluczenia cyfrowego w tych regionach.” Wikipedia

Tak drogi Bartoszu wygląda sytuacja, i nie jest beznadziejna. Wręcz przeciwnie.
Mogę tak dalej, ale przecież coś muszę zostawić dla ciebie.

Wojciech Hawryszuk, Szczecin, 27 listopada – 9 grudnia 2018