* Małysz przestraszył, a Stoch wygrał *
23 stycznia
Jak zwykle oglądaliśmy skoki. Przestraszona upadkiem Adama trójka najlepszych lekko spanikowała. Skoczyli słabo. Stoch nie spanikował i poczuł swoja szansę. I z niej skorzystał. Jak się pozbiera Małysz? Gdyby nie ten upadek - a mógłby być w tej sytuacji inny -nie wiadomo jak by się to skończyło. Odczuć można było pewne napięcie na linii Kruczek/Stoch - Adam Małysz. Zbyt serdeczny i troskliwy to Stoch z pewnością nie był. I ekipa telewizyjna też już Adama Małysza pochowała. Przykry był ten pogrzeb praktycznie bez nieboszczyka, chociaż jest się z czego cieszyć. Stochowi życzyć należy tej powściągliwości, którą miał na początku kariery, a to za sprawą Ojca, jak pamiętam. Winy Adama Małysza w tym wypadku sporo, przy czym miąchnęło nim tuż przed lądowaniem porządnie. Zwyczajnie szkoda gościa, który był co było widać lekko zdekoncentrowany, zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Miał szansę na hat trick, ale różnie to bywa. Teraz AM musi ochłonąć.

