Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

 

Postęp jest trwale sprzężony z chaosem wolnego rynku i stanowi jego bezpośrednie odbicie.

 

Jacek Dukaj „Czarne oceany”

 

*  Zaspakajanie potrzeb w mieście koŁobrzeg  * Sanatorium "Perła Bałtyku" * Komercjusze i kuracjusze * 

14 września

Gdy już dokonamy bilansu rzeczy zabranych i niezabranych, ruszamy w miasto żeby uzupełnić stan posiadania i ustalić sprawność turystyczną na poziomie 100 %. Po zatoczeniu kola - kładka - rynek - ul. Budowalana - kładka, stałem się posiadaczem paska z wołowej skóry, uniwersalnej ładowarki do wszystkich baterii komórkowych świata oraz surówek. Kołobrzeg zaskoczył mnie zasobnością, zdolnością informacyjną i uprzejmością. I nabyłem w stałym miejscu, przy rynku - tabakę miodową. Ładowarka z powodzeniem służy również do ładowania baterii aparatów fotograficznych.

Pobyt emocjonalnie nieskomplikowany. Jak na razie nie pojawiły się żadne przypadki erotyczne, choć Wicio twierdził, że propozycji będzie mnóstwo. Jak w Ciechocinku. Może nie dość precyzyjnie odczytuję sygnały od płci obojga. Kilka narodowości ale żadnych atrakcyjnych strojów, wieczornych śpiewów, przypraw i zapachów. Szkoda, że nie ma większych awantur politycznych choć sposobność się pojawiła. Na najwyższe piętro obiektu dotarła Becia-Broszka czyli BB. Konstytucjonaliści pracowicie protestowali na parterze. Samochody blokowały ulice. Naród przepływał obojętnie w te i we wte, po nowej, kołobrzeskiej promenadzie.

Występują dwa rodzaje gości, pacjentów: komercjusze i kuracjusze. Komercjusze, jak mówi sama ich nazwa, spożywają podziwiane przez wszystkich potrawy, jak choćby dzisiaj poranne rumiane rogaliki. Komercjusze pożywiają się potrawami pobieranymi ze stołu szwedzkiego (Smorgasbordet - wg pisowni uproszczonej). Kuracjusze nie mają źle ale racje są wydzielone. Nie jest to sytuacja przyjemna, dla jednych. Nie wiem jak dla drugich. W pobliżu znajdują się sklepy z wędzoną rybą - smaczną; sytuacja kaloryczna jest zatem opanowana. Najbardziej przykre w tej dziwacznej sytuacji jest określenie funkcjonujące w budynku; komercjusze nazywani są również "pełnopłatnymi". To uproszczenie jest lekko obraźliwe dla ludzi skierowanych do sanatorium przez publiczną służbę zdrowia. Przecież z publicznych pieniędzy pobyt kuracjuszy jest opłacony w 100 %.  Kuracjusze to goście pozbawieni dostępu do stołu szwedzkiego. Ale tak się utarło i tak pozostało. Komercjusze czyli pełnopłatni zapewne nie zdają sobie sprawy ze swojej, uprzywilejowanej choć pełnopłatnej pozycji.