Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Jasny obiekt pożądania, do którego dążyłem przez całe życie, bo tak bym nazwał piekno gór. Poniekąd odwzajemnia te moje uczucia skoro mnie oszczędza.

 

Wojciech Kurtyka, himalaista laureat Złotego Czekana (Piolets d'Or) 2016, Panorama TVP2 24 kwietnia 2016

Zupa rybna 2.0

 

  1. Wywar został sporządzony na płetwach i szkieletach z wyfiletowanych 3 karpii, (każdy ok. 2 kg – początkowo karp nie szkielet.) oraz z 2 karasi całych (ok. 1,6 kg). Znalazły się w zamrażarce chyba leszczowe łby i karpiowe. Gotowało się to wszystko ok. 3 godzin powolutku. Karasie - całe tusze zostały wrzucone prawie na końcu.

  2. Część wywaru poszła do ryby w galarecie, a druga do naszej zupy. Mięso na szkieletach opadło, a do dalszych działń nadawały się te karasie. Oskubanie karasi z mięsa i usunięcie zdecydowanej ilości małych i dużych ości zajmuje trochę czasu. W zasadzie taki wygotowany karaś nadaje się do zagęszczenia zupy, mięso się rozpada. Do zupy potrzebna jest ryba – tym razem były to - amur i łosoś – w sumie ok. 2 kg (zakupione w sobotę rano), które zostały zamarynowane w białym pieprzu, czosku i cebuli na 5 godzin. Miały być jeszcze kiełbaski rybne ale za każdym podejściem do zupy, w sobotę i w niedzielę, zapominaliśmy dodać.

  3. Uwaga odnośnie cen. 1 kg dorodnych karasi kosztował w sklepie 5 zł, tyle samo co 1 kg karpiowych łbów. Wybrałem całe ryby, skrobanie poszło szybko. Trzy wielkie karpiowe szkielety, te karasie oraz płetwy i łby zdecydowanie wystarczyły żeby ugotować ok. 3,5 litra dobrego wywaru.

  4. Amur nie był wyfiletowany, a dostępny tylko w formie płata. Czekała mnie zatem zabawa z kombinerkami i wyciąganie tych dużych „sztachańców” na siłę.

  5. Przed dodaniem zamarynowanych amura i łososia (w sobotę 1 kg fileta łososia kosztował 44 zł, wystarczyło 20 dkg.) do zagotowanej zupy, dodaliśmy podsmażoną cebulę od tej marynaty. Z nowości to była papryka świeżą oraz sproszkowana papryka wędzona ok. 3 kopiastych łyżek. Można było mniej, bo wędzonka była zbyt wyczuwalna. Czyli – raczej zwykła słodka papryka. Ale za to zupa miała bajeczny kolor. I jeszcze jedno – dodałem 3 łyżki kiszonych ogórków, ale pociętych uprzednio a następnie kiszonych. Jak się okazało tych kiszonych ogórków można było dodać dużo więcej – nawet 6 kopiastych łyżek.

  6. Na smak i esencjonalność tej zupy miała wpływ liczba gatunków – amur, karp, łosoś, i karaś i chyba leszcz. Chciałbym ugotować kiedy smak na jazgarzach i okoniach, podobno to jest dopiero święto.