Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Kobieta wygrywa w miejscowym radiu dwa bilety na koncert. Nie może uwierzyć swojemu szczęściu: The Dave Matthews Band na żywo! Zaprasza swoją przyjaciółkę. Ale czeka je coś innego niż koncert... Następny poranek: mój kumpel, kierownik techniczny w amfiteatrze wygląda jak sama śmierć.

12 września 2007, Tampa, Floryda. Nagroda Rzadki Podwójny Darwin. Mówi mi że dwie kobiety zginęły wczoraj na koncercie. Jestem w szoku. Nic takiego nie zdarzyło się wcześniej w amfiteatrze. pytam o szczegóły. Poprzedni wieczór: 20:30, pada deszcz. Koncert się opóźnia. Dwie kobiety opuszczają miejsca żeby schować się przed deszczem. Zamiast wsiąść do jednego z bezpłatnych autobusów, idą "skrótem" przez 7-pasmową szosę międzystanową. Biegną sto metrów przez mokrą trawę, przeskakują 2-metrową siatkę która ogranicza drogę, dalej są trzy pasma ruchu, 2,5 metra pasa zieleni i kolejne 4 pasma. Oprócz tego kolejna dwumetrowa siatka, labirynt placu budowy garażu i długa wycieczka dookoła kasyna. W sumie cały skrót ma prawie kilometr. Co lepsze, darmowy bus czy szaleńcza wyprawa przez niebezpieczny teren? Mój kumpel który widział to, mówił że pierwszy samochód uderzył kobietę o 20:30, na pasie wolnego ruchu, gdzie światła samochodów widać z dużej odległości. Bezwład rzucił kobiety między samochody, każda została uderzona przez kolejne samochody. żadna nie przeżyła obrażeń. żeby było zabawniej, jedna z nich była "energiczną i obiecującą atletką" i wygrała dwa mistrzostwa w kraju w gimnastyce. Jak widać tężyzna fizyczna nie zastępuje starej, dobrej maksymy: "Stój. Patrz. Słuchaj. Albo jutro cię nie będzie."


Ciekawa sprawa z tą "Czajką". Czy to możliwe, żeby aż tak niefachowa była ta naprawa? Uważam, że ta sprawa jest dla kontrwywiadu. W każdym aspekcie życia społecznego Warszawa może stanowić punkt zapalny i destabilizować politykę. Dlatego każda inwestycja newralgiczna realizowana w tej skali powinna mieć akceptację wszystkich sił politycznych.

Nie można oczywiście wykluczyć niefachowości remontujących a wcześniej projektujących. Londyńskie wodociągi działają 200 lat podobnie jak paryskie. Dlaczego, bo nie było głupich przetargów i głupich oszczędności. Te instalacje wytrzymywały i wytrzymują zwiększoną eksploatację związaną z rozwojem miasta przez 200 lat.

Ale trzeba przyznać, że parlamentarzystów i miejskich radnych Londynu skłonił do rozpoczęcia budowy systemu wodociągowego i ściekowego smród, który docierał do sal parlamentarnych.

Rozwiązanie warszawskie polegające na zagłębieniu na 20 metrów tych rur ze ściekami jak i umieszczenie instalacji po drugiej stronie rzeki to dziwna koncepcja. Do tego dochodzi brak wyobraźni co do zwiększonej przepustowości instalacji i możliwych sytuacji awaryjnych. Pęknięcie czyli rozszczelnienie, zwiększona ilość ścieków należało zwyczajnie przewidzieć.

System zaprojektowano i wykonano podczas prezydentury Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trzaskowski nie mógł zrobić zatem bilansu otwarcia i nie mógł pociągnąć do odpowiedzialności ludzi poprzedniej prezydent.
Ja jednak chciałbym znać nazwisko projektanta, nazwę firmy, sposób dochodzenia do wdrożenia koncepcji i wreszcie jak przebiegała eksploatacja.

Przy okazji muszę tych wszystkich, którzy lansują budowę mostu Nowokłodnego w Szczecinie, spytać o sens takiego działania. I o koszty. Cztery windy towarowe przeniosłyby wszystkich zainteresowanych w jedną i w drugą stronę. Można rozbudować istniejący pas dla rowerów, tak żeby obsłużyć pieszych. Planowany przystanek kolejowy przy Kanale Zielonym też pomoże ale po co zaraz most Nowokłodny, który odcina ponad kilometr nabrzeża, bo będzie miał wysokość mostu Długiego, trasa zamkowa ma wysokość 11,2 m.

Trasa Zamkowa jest niedokończona, na Łasztowni stoją niewykorzystane pylony przeznaczone dla nitek zjazdowych tamże, a to też jest rozwiązanie odciążające ul. Energetyków i Most Długi, potrzebne jak rondo, które miało powstać na Łasztowni i nie powstaje. A budynek ZKM, a następnie MPO rozebrano nie wiedzieć po co. A my budujemy niski most. Most Pionierów też mógłby być wyższy, podobnie jak Cłowy, gdy był przebudowywany w ostatnich latach.

Awaria "Czajki" w Warszawie miała miejsce 29 sierpnia 2020 na starym, nieremontowanym, tym rok temu nierozszczelnionym odcinku kolektora. Jaki stąd wniosek - otóż rok temu i w miesiącach kolejnych nie dokonano drobiazgowej analizy stanu kolektorów, a właściwie całego systemu przesyłowego, całej dokumentacji. Nie ustalono przyczyn tego stanu rzeczy. I powinny to zrobić dwie niezależne firmy czy instytuty. Czy dokonano analizy chemicznej ścieków, czy wykonuje się ją na bieżąco właśnie pod kątem zagrożeń? Skąd się wzięła ta "podatność" rurociągu na rozszczelnienie - wada konstrukcyjna czy też zmieniła się struktura chemiczna ścieków (czego akurat nie sposób było przewidzieć) i tym samym wzrosło ciśnienie tych wszystkich gazów? Błędem było to, że nie zbudowano w międzyczasie "trzeciej awaryjnej" rury i nie położono jej na dnie rzeki, uznając że miejscowa, lokalna, punktowa naprawa wystarczy.
Decydował pośpiech, ciśnienie polityczne, zieloni, wybory, wreszcie prokuratorski bat i okazja do partyjnego hejtu.

Każda inwestycje newralgiczne, realizowana w dużej skali powinny mieć akceptację wszystkich sił politycznych. Niechby to robił Zespół, komitet wspólny, bo wobec "chorego" systemu podejmowania decyzji o dużych przedsięwzięciach, co chwila będzie miało miejsce polowanie na partyjne czarownice. Właściwą polskiej polityce jest chęć zwalania na nieudolność im nieuczciwość poprzedników i równie częsta chęć przypisywania sobie wyłącznych zasług inwestycyjnych, choć to wszystko budowanie jest ze wspólnych podatków.

Szczeciński most Nowokłodny (na szczęście w planach i fantazjach), relatywnie niska Trasa Zamkowa (a prof. Dąbrowski proponował most wysokowodny), a także zaspawane mosty - kolejowy i Długi, ten szczeciński "korek", eliminuje znaczną część transportu turystycznego i gospodarczego z rzeki Odry. Nie można transportować z południa Polski większych konstrukcji żeby je sprzedawać inwestorom w świecie przez nasz Port. Dziwne, że lobby portowe nie naciska, nie publikuje informacji o tym, co możemy zyskać na rozwinięciu transportu śródlądowego.

Wisła znowu zabrudzona, Odra niedrożna - sytuacja na obu polskich rzekach skłania do uwag na temat polskiego myślenia o sprawach wspólnych. Co się stanie gdy nie wytrzyma zapora pod Włocławkiem?

40 lat temu, przy sklepie muzycznym i Barze "Extra", wysłuchałem komunikatu o podpisaniu porozumień sierpniowych czyli wypełnienia 21 wspólnych, ogólnopolskich postulatów; podpisał porozumienie wicepremier Kazimierz Barcikowski. Ktoś miał małe tranzystorowe radyjko, a słuchał tych przemówień wianuszek przechodniów, chwila była niezwykła. Coś się w końcu udało, można się była dogadać. Nikt z tego "wianuszka" nie wiedział, że już wtedy Sztab Generalny przygotowywał scenariusz stanu wojennego, w tym listy internowanych.

Czy ten pełen nadziei "wianuszek frajerów" miał prawo do tej sierpniowej naiwności?

Naiwność, już ta krajowa i późniejsza "wianuszka frajerów" nie polegała na tym, że się publicznie, przy sklepie muzycznym, barze Ekstra i fontannie (przed świętami sprzedawali w niej karpie), autentycznie wzruszył, choć wielu powątpiewało, że się uda. Ta naiwność polegała i polega na tym, że wystarczy zwyciężyć. Ale przecież nie "Cud nad Wisłą" zbudował Polskę, tylko Gdynia, COP i zwykli ludzie, nie pułkownicy tylko chłopi, robotnicy i mieszczanie. Tym przeważnie nie stawia się pomników.  Praca nie jest uważana za przejaw patriotyzmu.

Trzaskowski zwyciężył w Warszawie i pewnie też uznał, że wystarczy. Mimo, że taki zdolny i zna języki.
Zdolny, "z językami" ale nie nawykły do ciężkiej, chłopskiej pracy. Raczej nie nauczony, bo czego się można nauczyć w partii i partyjnej administracji rządowej? "Zawieszenie Trzaskowskiego i ustanowienie zarządu komisarycznego w Warszawie staje się konieczne". Poseł PiS Janusz Kowalski. Jeżeli ten komisaryczny zarząd, te "czarownice" z Nowogrodzkiej zatkają do czwartku tę rurę, niechby tam.

Wietnam. Liczba zakażonych nie przekracza tysiąca osób przy zaledwie kilku przypadkach terminalnych. Sprawą Wietnamczycy zaczęli się interesować już w styczniu 2020, kiedy nie było u nich żadnego przypadku zachorowań na Cowid 19.

Wojciech Hawryszuk 30 sierpnia 2020