Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Do Tadzia nie wstąpię, bobym ich skompromitował przed lokatorami w windzie. Lęk przed degradacją i uwięzieniem w cudzym spojrzeniu zostaje i tym razem przezwyciężony.

 

Miron Białoszewski „Kopalnia Błota” po przejściu przez budowę trasy Łazienkowskiej lub Dworca Centralnego Tadeusz Sobolewski „Człowiek MIRON” 2012

* ESK 2016 poza możliwościami miasta Szczecin *

16 października

ESK 2016 poza możliwościami miasta Szczecin. Raczej nie sądzę, poza ambicjami - raczej tak. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem teoretyzowania na temat kultury. Niech mówią o tym recenzenci, a wtedy dotyczy to faktów. Brakowało mi w tych wszystkich dyskusjach o Europejskiej Stolicy Kultury dla Szczecina, prostych, nieskomplikowanych projektów.

Pierwsza grupa - kultura jako działania kształcące, kształtujące  społeczeństwo, i druga grupa - działania promujące miasto. Takie podejście gwarantowało pragmatyzm oczekiwań. Te dwie grupy zagadnień powinny być rozpatrzone pod kątem kultury elitarnej i tej zrozumiałej dla większości. Konsumowanej przez większość i stanowiącej hobby, niejednokrotnie artystycznie zaawansowane. Takiej analizy nie było. Owszem takie wątki przewijały się w dyskusjach, ale nie znalazły miejsca w myśleniu i dokumentach końcowych.

Wydaje się, że ów brak miejskiego pragmatyzmu, był powodem klęski szczecińskiego projektu ESK 2016. Projekt został stworzony dla komisji europejskiej, a w mniejszym stopniu dla potrzeb miasta Szczecin. Potrzeby miasta są znane wnikliwym obserwatorom. I powinny być znane politykom.

Komisja jest raczej ciekawa miasta ubiegającego się o tytuł, a nie zaś zgodności propozycji ze schematem.

Co dalej z nadziejami, o ile się w ogóle pojawiły? Zanim odpowiedź, wróćmy do szczecińskich ambicji. Czy rzeczywiście były?

Uważam, że ich nie było i dlatego trudno mówić o  nadziejach. To właśnie ambicje tworzą wszelką nadzieję. Ambicje to z kolei konkrety. One kształtują wyobrażenia i pobudzają wyobraźnię. Podobnie zresztą jak z tzw. marką Szczecin 2050, rzecz ma się ze ESK 2016.

Są wizualizacje, a nie ma wizji.

W przypadku 2050 wyjątkowo prowincjonalne i oszukańcze jak nowe szaty cesarza. Lekcja jaką sami sobie daliśmy, w obu tych przypadkach,  jest lekcją kosztowną. 

Trwają rozważania, czy klęska, porażka, brak sukcesu - może być sukcesem? Uważam, że nie może. Zupełnie inaczej trzeba podejść do tematu. Powstaje pytanie - czyli do czego tak naprawdę, jaki jest temat? Plan B nie jest nośny emocjonalnie, jest planem B, zamiennikiem, to wydaje się być kontynuacją myślenia dotychczasowego, zatem odwoływania się do tego co się przecież nie udało.