* ESK 2016 poza możliwościami miasta Szczecin *
16 października
ESK 2016 poza możliwościami miasta Szczecin. Raczej nie sądzę, poza ambicjami - raczej tak. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem teoretyzowania na temat kultury. Niech mówią o tym recenzenci, a wtedy dotyczy to faktów. Brakowało mi w tych wszystkich dyskusjach o Europejskiej Stolicy Kultury dla Szczecina, prostych, nieskomplikowanych projektów.
Pierwsza grupa - kultura jako działania kształcące, kształtujące społeczeństwo, i druga grupa - działania promujące miasto. Takie podejście gwarantowało pragmatyzm oczekiwań. Te dwie grupy zagadnień powinny być rozpatrzone pod kątem kultury elitarnej i tej zrozumiałej dla większości. Konsumowanej przez większość i stanowiącej hobby, niejednokrotnie artystycznie zaawansowane. Takiej analizy nie było. Owszem takie wątki przewijały się w dyskusjach, ale nie znalazły miejsca w myśleniu i dokumentach końcowych.
Wydaje się, że ów brak miejskiego pragmatyzmu, był powodem klęski szczecińskiego projektu ESK 2016. Projekt został stworzony dla komisji europejskiej, a w mniejszym stopniu dla potrzeb miasta Szczecin. Potrzeby miasta są znane wnikliwym obserwatorom. I powinny być znane politykom.
Komisja jest raczej ciekawa miasta ubiegającego się o tytuł, a nie zaś zgodności propozycji ze schematem.
Co dalej z nadziejami, o ile się w ogóle pojawiły? Zanim odpowiedź, wróćmy do szczecińskich ambicji. Czy rzeczywiście były?
Uważam, że ich nie było i dlatego trudno mówić o nadziejach. To właśnie ambicje tworzą wszelką nadzieję. Ambicje to z kolei konkrety. One kształtują wyobrażenia i pobudzają wyobraźnię. Podobnie zresztą jak z tzw. marką Szczecin 2050, rzecz ma się ze ESK 2016.
Są wizualizacje, a nie ma wizji.
W przypadku 2050 wyjątkowo prowincjonalne i oszukańcze jak nowe szaty cesarza. Lekcja jaką sami sobie daliśmy, w obu tych przypadkach, jest lekcją kosztowną.
Trwają rozważania, czy klęska, porażka, brak sukcesu - może być sukcesem? Uważam, że nie może. Zupełnie inaczej trzeba podejść do tematu. Powstaje pytanie - czyli do czego tak naprawdę, jaki jest temat? Plan B nie jest nośny emocjonalnie, jest planem B, zamiennikiem, to wydaje się być kontynuacją myślenia dotychczasowego, zatem odwoływania się do tego co się przecież nie udało.

