Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Chłopie, nie stój w przeciągu. Albo w tę, albo we w tę. Zdecyduj się. Musimy zamknąć drzwi.

Donald Tusk, do  Janusza Palikot, który "straszył" swoim stowarzyszeniem, i nie złożył deklaracji o pozostaniu lub odejściu.  W Sejmie 25 09 2010

* Polityka niedzielna * To już 1/5 roku minęła * Czy w tym tygodniu powstanie myśl o nowych wyborach? * Czy proklamacja nowej partii politycznej? * Kto dołączy do PO i czy wystarczy szabel w Sejmie? * Kwiciarki z placu Lenina * 

5 marca,

Bardzo polityczna niedziela. Główny temat to odwołanie Bronisława Wildsztajna. Dziennikarze odchodzą z publicznej telewizji na znak protestu. Politycy powołali, politycy odwołali. Widać zmartwienie na twarzach zaangażowanych po stronie IV RP. Widać lekkie zadowaolenie na twarzach dziennikarzy, którzy popierali formację  tworzącą III RP.

Młode wilki kontra stare lisy.

I jedni i drudzy, w odpowiednim czasie nie dołożyli odpowiednio swoim idolom, co źle o Nich (dziennikarzach) świadczy. Temat wart rozwinięcia i rozwinięty będzie. Jednym z głównych problemów IV RP jawi się taki, i dlatego popierali Kaczyńskich, że Ci chcieli dołożyć Wałęsie. Zniszczyć mit bohatera. Zazdrość, zazdrość i jeszcze raz zazdrość. Może nawet zawiść młodych ludzi, że ktoś taki jak Wałęsa piastował stanowisko Prezydenta. To problem pokoleniowy. Wycięcie starych publicystów komustycznych lub prawie komunistycznych, postawienie na młodych, brak talentów wśród kadry rewolucyjnej, krótka ławka, to stworzyło pole dla młodych harcowników. Czy coś pokazali, czy coś powiedzieli - niewiele. I niewielu zapisało się we wdzięcznej pamięci. A najgorsze jest to, że Oni, media szli na pasku politycznym. Tak naprawdę wolność nie oznaczała samodzielności. Model dyskusji politycznej, to model politycznych parytetów. A nie politycznych, czy - co byłoby bardziej rzeczywiste - gospodarczych problemów. Sport różni się od cyrku tym, że w cyrku powtarza się stare numery i nie ma rywalizacji (poza oczywistą grą rynkową, marketingową, produktową). Sport to rywalizacja na boisku. Niepewność i różne wyniki.  Ludzie zaczynają od sportu, a kończą w cyrku lub lodowej rewii.  W publicystyce, i w polityce - tu muszą występować analogie - nie ma miejsca na niepewność. Trzeba powtarzać stare numery. Do czasu. Owszem, stary linoskoczek może zostać jeszcze konferansjerem.  Ale tych nie potrzeba wielu. Różnica między cyrkiem, a sportem, to też kwestia motywacji.  (cdn)

6 marca,

Wildstein i Kurski u Morozowskiego i Sekeilskiego. Mogła byc wieksza jatka. Ale bohaterowie zachowali klasę. Mozna było pogadać o tym jak sie robi politykę i media. MS chcieli ich na siebie poszczuś, udało sie tylko częściowo. Poszczuli, a póxnie skwitowali : jak nie chcecie oglądać takich awantur, to oglądajcie naszą telewizję. Słoma z butów. I poczucie misji "wiekich szczwaczy". Jak się nie zorientują, to odbędzie się zjazd po brzytwie. I politycy na to szczucie nie dadzą się nabrać. Za dużo było grzybów w tym barszczu. Jeszcze raz powiem, szkoda tej rozmowy, bo mogła byc ciekawsza. Myslę, że gdyby  WK byli w roli dziennikarzy, Sekeilscy by polegli.

Tajemniczy mężczyzna z czerwoną teczką.

Jak robić zadymę czyli redaktorzy w pogoni za Romanem. Kiedy Jarosław z lekka schechłał  Romana, ów się odciął, bo obiektywnie miał rację. Jarosław musiał coś powiedzieć w formie połajakowego i publicznego schechłania. No bo jak inaczej. Rozeszło sie o występy gościnne w Heidelbergu. Co robi Roman? Na poważnie tego chechłania wziąć nie może. Tłumaczyc się nie będzie, dziennikarze Go nie lubią. Ale czatują na teksty Romana. Public relations LPR-u wpada na szatański pomysł. Ten pomysł podpowiedzieli dziennikarze, ponieważ dzień wcześniej jedna z telewizji deliberowała nad tym, że tak mają do siebie blisko, a tak trudno im się porozumieć. I Roman, rozpuściwszy wieść, że pójdzie na kamasz, śledzony przez obiektywy i ciekawskie spojrzenia, wziął pod pachę pierwszą lepszą twardą okładkę z orzełem, napisał jedno zdanie na maszynie, dwa dopisał ręcznie, i podreptał do Jarosława. I wszyscy żurnaliści kupili ten numer. Na poważną rozmowę, Roman jak student z teczką pod pachę, jak z zeszytem na zajęcia, poszedł i tyle. Mówiąc poprzez liczne telewizyjne przekazy; ja nie pękam. Moge Mu dać tę dymisje w każdej chwili. Jeden i drugi - jak to komentowali publicyści - mieli sukces: jeden podniósł, drugi odniósł, a żaden nie upuścił.

Film z piosenką "Missisipi", oryginalne wykonanie. Wspaniały parowiec "Bottom Blossom". Arystokratyczne nazwiska  Magnolia Hawks i Gaylord Rowenall. Kostiumy, wystroje, banalna historia, ale trochę tańca i starych, amerykańskich piosenek.Oglądam znowu dla scenografii, choć był to w swoim czasie niezły wyciskacz łez. Daję mu cztery białe chusteczki w skali sześciochusteczkowej.  

7 marca,

Mnóstwo polskich stron muzycznych. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tylu. Co jeszcze? Stan komunikacji pomiędzy placówkami oświatowymi jest pod zdechłym psem. Są powszechne problemy  z posiadaniem konta internetowego. Zupełnie bez sensu. Konto zna tylko kierownik placówki.

8 marca,

Niektórzy ludzie mają miejsce na twarz.

Znakomity, zytni, pieczony w formie chleb z piekarni przy Wojska Polskiego. Szczecin to miasto dobrego chleba. I razowy z piekarni przy Obrońców Stalingradu.

Jednak politycy są cwańsi od dziennikarzy. 

Kwiciarki z placu Sprzymierzonych, nie wiem co mam o tym miejscu myśleć. Tak się zwykle mówi, kiedy dobrze się wie, co pomyśleć. Ale nie wiadomo, co powiedzieć.

Horror o jeźdźcu bez głowy; postanowiłem obejrzeć do końca. Horrorów mnie oglądam z zasady, ale znowu, scenografia, dobre zdjęcia i jakiś pomysł. Przesłanie - ludzie żywi to największe potwory. " Nikczemność nosi różne maski. Najgroźniejszą z nich jest cnota."

9 marca,

Wyborcza ponownie poszukuje prawdy o Szczecinie. Akcja się nazywa - w ten moment - .> Przystanek Szczecin < . Dlaczego takiej prawdy nie poszukują inne gazety, nie są otwarte na opinie różnych ludzi ze Szczecina? Czego by mi zabrakło? Czego nie znalazłbym w innym mieście? Wszędzie bliżej lub dalej są lasy i woda. Można znaleźc wszędzie jakieś sympatyczne miejsca, a reszta to ludzie. Przyjaźnie i znajomosci.  Ale najbardzie dla mnie byłby brak chleba razowego z Obrońców Stalingradu. Bez razowego chleba można też przeżyć w obcym mieście. Taka na marginesie. Co mnie łączy ze Szczecinem. I to, że znam to miasto chyba nieźle. Czyli zwykłe przyzwyczajenie. Jakieś sentymenty. Może i tak.

Kwiaciarki z placu Lenina rzucają pety na chodnik, i sprzedają perfumowane kwiaty, i ozdobione brokatem. Zapach tych wszystkich kwiatów jest ponury. To ci cywilizacja...

10 marca,

Dzień gospodarczy i wykłady filozoficzne, a także spotkanie z przedstawicielem Ostrowi Mazowieckiej. żadnych pikseli.

Podczas spotkań filozoficznych wielu zasłuchanych w wykłady, w słowo mądre i zamiejscowe, będąc w pełni władz umysłowych, aczkolwiek ulegając naturalnym skłonnościom, nie okrytym laminatem kultury względnie koniecznosci, wielu zasłuchanych - kobiety i mężczyźni opierali nogi w butach, prosto z dworu, na siedzeniach krzeseł co stały przed nimi. To niedopatrzenie owłodz Sali Bogusława, że dębowe krzesła mają ażurowe oparcia i prowokują nieświadomych widzów , słuchaczy. Nie można posuwać się do takiej złośliwości.