Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Nie można mając jedno życie, żyć w dwóch światach.

Ks. Krzysztof Ołdakowski Rozmowa z Szymonem Hołownią o celibacie. Kanał Religia 2 maja 2010

Obaj znakomici Polacy mówili później o swoich pasjach życiowych, i obaj o edukacji i wychowaniu. „Jesteśmy dziećmi gwiazd” - powiedział Aleksander Wolszczan. Na ziemię z gwiazd wcześniej sprowadził Go Władysław Bartoszewski, który powiedział m.in. „Baranów jest niemało”. Nie była to oczywiście riposta, ale fragment dłuższej, interesującej całości.

Wojciech Hawryszuk


Szkoła, sukces, Twoje dziecko

Tytuł roboczy

Teksty wywiadów nieautoryzowane.

(fragmenty – 23 września 2006)

Część II

Szczecin 2006

Marchewka, kij i goleń

[...] Uczeń też nie ma szans na to, żeby wiedza i umiejętności pojawiły się nagle po otworzeniu podręcznika. A jednak widzi co się dzieje wokół. Pozostawienie w uczniu samego sobie z przekonaniem, że można na skróty, to początek końca. Jedni nauczyciele się poddają, inni nie. [...]

Tak jak nie wykształcimy geniusza w byle jakiej szkole (jeżeli już, to on w takiej szkole wykształci się sam, a właściwie poza nią), tak nie uda się stworzyć dobrej polskiej szkoły w byle jakim państwie. Każdemu człowiekowi są potrzebne szacunek, bezpieczeństwo, przyjaźń oraz możliwość samorealizacji. Zawsze będzie miał motywację, żeby tego poszukiwać. A tylko wewnętrzne przekonanie pozwoli pokonać negatywny wpływ otoczenia. Skąd ma się wziąć to wewnętrzne przekonanie? [...]

Jaką wewnętrzną motywację i dyscyplinę mogą mieć nauczyciele? Co leży w ich zasięgu; jakie motywacje? Ludzie, którzy wybierają ten zawód nie liczą na duże pieniądze, dobrze o  tym wiedzą. Kraj nie jest zamożny, to może chociaż szacunek. Nie szukajmy tego szacunku wyłącznie u ministra, poszukajmy go również u dyrektora szkoły i kolegów z pokoju nauczycielskiego. Zauważenie roli tego szacunku zawodowego i społecznego w budowaniu narodowego dobrobytu też jest kluczowym problemem politycznym. Ale tu nie feudalne kije i kapitalistyczne marchewki będą skutecznym bodźcem. Ani socjalistyczne w formie i treści populistyczne miłosierdzie. Marchewkę w końcu się zjada, a kij tak łatwo się nie niszczy. Miłosierdzie jest najprostszym stylem pływackim uprawianym na zamkniętych, politycznych basenach.[...]

Jesteśmy dziećmi gwiazd. I nie tylko.

[...] „Dzisiaj jest środa, a to znaczy, że jak zwykle od 53 lat o  godzinie 17.00 w sali 205 uczniowie zainteresowani chemią spotkają nauczyciela dr Stanisława Banaszkiewicza [ rozpoczął pracę w  liceum w 1956 roku] - powiedział na rozdaniu dyplomów najlepszym szkołom w Rankingu „Perspektyw” Karol Semik, dyrektor VI LO im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Nie w każdym liceum wychowano, wykształcono 843 finalistów i laureatów [232] olimpiad, w tym ponad 20 uczestników olimpiad międzynarodowych. Nie każda szkoła ma taką cierpliwość i nie każdy nauczyciel czeka co tydzień przez 53 lata na ciekawych wiedzy uczniów. Bo nie każdy dostał taką szansę od życia.

Ta jedna szkoła z miasta średniej wielkości ma większe osiągnięcia niż dużo większy Szczecin. żeby zrozumieć sukces XIII LO trzeba takie rzeczy wiedzieć. żeby powtórzyć taki sukces trzeba pamiętać o cotygodniowych spotkaniach dr Banaszkiewicza w sali 205. W XIII LO takim miejsce jest sala 103.

24 lipca 2006 roku Profesorowie Władysław Bartoszewski i Aleksander Wolszczan [absolwent szczecińskiego VI LO] otrzymali tytuły Honorowego Obywatela Miasta Szczecin. Laudację Profesora Bartoszewskiego wygłosił wygłosił Antoni Sobolewski, wiceprezes Stowarzyszenia „Czas - Przestrzeń -Tożsamość”, które było inicjatorem nadania Profesorom Honorowych Obywatelstw; zakończył ją tymi słowy: „Dlatego też my, młodzi obywatele miasta, wystąpiliśmy z wnioskiem o nadanie Panu Profesorowi honorowego obywatelstwa miasta Szczecina i liczymy na to, że wspomoże Pan również nas i nasze dzieci w budowaniu miasta wartości”.

Obaj znakomici Polacy mówili później o swoich pasjach życiowych, i obaj o edukacji i wychowaniu. „Jesteśmy dziećmi gwiazd” - powiedział Aleksander Wolszczan. Na ziemię z gwiazd wcześniej sprowadził Go Władysław Bartoszewski, który powiedział m.in. „Baranów jest niemało”. Nie była to oczywiście riposta, ale fragment dłuższej, interesującej całości.

Na tę uroczystość nie zaproszono szczecińskich laureatów i  finalistów olimpiad przedmiotowych. Nie zaproszono także laureatów konkursu dla „omnibusów” „Wolszczan'” organizowanego przez szczecińska Gazetę Wyborczą. Na to ważne, historyczne spotkanie nie zostali zaproszeni dyrektorzy najlepszych szczecińskich szkół, w tym tych najlepszych w kraju. Rektorzy uczelni zostali zaproszeni, a dyrektorzy miejskich szkół – nie.

Duch tradycji a świadome dzieło człowieka
[...] Uczeń na pytanie dlaczego nie umiesz odpowiada - przecież się uczyłem. Wielu nauczycieli, na pytanie dlaczego on (uczeń) nie umie, odpowie: bo się nie nauczył.

 

Polska szkoła nie chce przyznać, że można lepiej kształcić. że należy lepiej kształcić. że nie ma lepszych i gorszych uczniów. Nie dotyczy to wszystkich szkół, ale z pewnością większości. Zarówno teraz jak i wcześniej. [...]

Bohaterstwo doktora Judyma, a także zwycięstwo ruchu związkowego nad PRL-em, obawy lewicowych środowisk, przewrażliwienie i nadgorliwość prawicowych, wszystko to wprzęgnięte zostało w politykę. Ten mistyczno-socjalny duch tradycji odebrał zdrowy rozum ludziom decydującym o naszych pieniądzach przeznaczanych na kształcenie naszych dzieci. A jak już polityka wchodzi do szkoły, to o głupotę bardzo łatwo. Jak wszędzie.

Stanisław Brzozowski „Legenda Młodej Polski” 1909: „Odrodzić się może naród jedynie jako świadome dzieło człowieka, jego własny twór, zwycięstwo jego swobody nad ślepą i niemą koniecznością”.

Polskie szkoły, polityka III RP pozostawiła ślepej i niemej konieczności. Czyli tak naprawdę nieświadomej swojej roli w społeczeństwie i w gospodarce. Obywatele też są ślepi i niemi, bo nie dochodzą swoich praw i nie żądają zdania sprawy z sytuacji polskiej szkoły.

[...] Zabobonna, pańszczyźniana, peerelowska uległość, dusi w zarodku chęć wejścia w bezpośredni, osobisty spór o przyszłość polskiej szkoły. Czyli o przyszłość swoich dzieci.

Sugestia – jakże obłudna - żeby nauczyciele zarabiali po 5 – 6 tysięcy, nie jest ani zła ani dobra, bo przecież jest dzisiaj nierealna. Nierealistyczne jest przekonanie, że nagle przyjdą właściwi ludzie i szkoła się zmieni. [...]

Ludzie plus szczęście

Czy stawialiście sobie takie zadanie – musimy odnieść sukces i być najlepsi w Polsce?

Nie, nie, nie. To zwycięstwo w rankingu to była dla nas taka abstrakcja, nawet 6 lat temu, kiedy zajmowaliśmy 6 miejsce. Te szkoły w  pierwszej trójce: Wrocław, łódź, Gdynia to były szkoły, które miały olbrzymie ilości tych olimpijczyków tradycje. Wiedziałem, że nam jeszcze sporo brakuje. To tempo w  jakim myśmy wskoczyli do tej czołówki..... ja jeszcze dzisiaj gdy rozmawiam z nauczycielami....

...albo budzi się Pan w nocy i mówi, że sen się skończył.

Może nie aż tak, ale jak piję kawę z Michałem Szumanem, legendą tej szkoły, który od początku jest w tej szkole, często wracamy do tej sytuacji sprzed kilku lat, i za każdym razem, uzmysławiamy sobie, że mamy to pierwsze miejsce w kraju. To dla nas samych jest coś niesamowitego.

J. Wojcieszak: Pierwsze miejscenie jest szokiem. Na pewno w  Polsce są takie szkoły które potrafią się zająć dobrze uczniami i pomagać im w rozwoju.

Gdyby było drugie, trzecie miejsce?

J. Konieczna - To nie koniec świata. Ja się cieszę gdy w innych szkołach pojawiają się zdolni uczniowie. I ktoś nas goni i dogania. To bardzo dobrze. Gdyby jednak było tak, że nagle “odpuszczamy” jakość, dyscyplinę, gorzej pracujemy i dlatego są gorsze wyniki, to miałabym pretensję do siebie, do dyrektora i do nauczycieli.

Sukces szkoły to chemia, alchemia czy prosta mechanika? Na czym to polegało i polega?

M. Szuman : Gdy ta szkoła powstawała w 1991 roku, to w  tych pierwszych kilku latach procent rozsądnych i uczciwych nauczycieli był wyższy niż w innych szkołach. Ja nie mówię, że w tych innych szkołach nie ma takich nauczycieli, ja mówię że procent u nas był wyższy. Poza tym w Szczecinie było wiele szkół, które uważały, że były bardzo dobre. A to jest zabójcze dla rozwoju. I panowała powszechna opinia, że są znakomite. Ale one miały tylko i wyłącznie opinię i nic poza tym. Trzeci czynnik, który związał te dwie sytuacje to przyjście Dyrektora [Cezarego Urbana]. Określił cel i był bardzo mocno zdecydowany ów cel realizować.

J. Wojcieszak: Jestem młodym nauczycielem. Przyszedłem do pracy w 1999 roku, po dwóch latach szkoła znalazła się w pierwszej dziesiątce rankingu. W tym nie ma żadnej metafizyki. Tu jest logistyka, technika, pełny racjonalizm.

Kraszanki czy pisanki?

Zasadnicze pytanie o polską szkołę to pytanie o przyszłość absolwentów. Inne pytania nie są tak ważne. A tymczasem ludzie i urzędnicy traktują oświatę jako zaszłość historyczną, tradycję ludową, jakiś starożytny obrzęd; coś co trzeba co roku powtarzać jak święcenie jajek, bo robili to nasi dziadowie i prapradziadowie, a  może jeszcze ktoś przed nimi.

Od podejścia społeczeństwa do edukacji zależy jaki problem w  przyszłości będzie miał absolwent. Wyjazdu z kraju, problemy z  założeniem firmy w Polsce lub uzyskania zasiłku. A może będzie zbierał po rodzinie pieniądze na adwokata żeby się wyplątać z  jakiejś kabały. [...]

Postawienie nowych zadań oświacie, a nawet uczciwe rozliczanie z ich wykonania, nie oznacza, że efekty przyjdą z dnia na dzień czy już po roku. To jest niemożliwe. Nasi rozmówcy, nauczyciele z XIII_tki potrzebowali 10 lat żeby naprawić szkołę. Inne polskie szkoły rozwijały się przez lat dziesiątki. Nawet setki. [...]

A  tu z sukcesem koniecznie trzeba się zmieścić w jednej, krótkiej kadencji.

Matura a kurtuazja

[...] Rekrutacja jest momentem, w którym w  szkole pojawiają sie ci dobrzy uczniowie.

Cezary Urban- Trzeba mieć własne zaplecze. O ucznia trzeba zacząć dbać już w gimnazjum. I my o to długo walczyliśmy, żeby mieć swoje tzw. bezrejonowe gimnazjum. Swego czasu trudno tym najbardziej znanym i szanowanym szkołom w mieście było sobie wyobrazić, że dopływ dobrych uczniów ustanie. A przez takie “nieważne” gimnazja te “zasłużone” licea wypadną na jakiś czas z gry. Po prostu, nie będą się zaliczały do najlepszych. Ale “zasłużone” licea od zawsze miały dobrych uczniów. I Dyrektorki w swoim czasie nie chciały żeby jakieś małe osoby z gimnazjum plątały się po korytarzach szkolnych. Kiedy np. V_tka zobaczyła, że jest niedobrze, nie ma już dobrych uczniów, to zaczęła się starać o gimnazjum bezrejonowe.

Wśród nazwisk najlepszych uczniów, laureatów i finalistów olimpiad, brak znanych, zasłużonych dla miasta Szczecin nazwisk. Czy to oznacza, czy można przypuścić, że za 10 lat będziemy mieli do czynienia ze zmianą elit?

Ja mam po cichu taką nadzieję. Ale jednocześnie wątpię, że oni tu wrócą. Bardzo bym chciał, żeby nasi absolwenci decydowali o  naszym mieście. I ja postawiłbym w ciemno dzisiaj, gdyby ktoś mi zaoferował życie w Szczecinie pod rządami naszych absolwentów. Jednym z powodów, dla których w ogóle rozważam zmianę pracy, i zajęcie się polityką – problemami miasta [pod koniec kwietnia 2006 CU był poważnie rozważany jako kandydat na stanowisko Prezydenta Miasta Szczecin] jest ten, że chcę żeby Oni – moi absolwenci chcieli tu wrócić. I mieli do czego. W  dalszym ciągu odpowiadamy za nich. To jest tenMarchewka, kij i goleń

powód. Chciałbym, żeby tu wrócili, i chciałbym w tym kierunku coś zrobić.[...] powód. Chciałbym, żeby tu wrócili, i  chciałbym w tym kierunku coś zrobić.[...]

A może to dobór negatywny, który obserwują absolwenci w  Szczecinie zniechęca ich do powrotu? Brak obiektywnych kryteriów w doborze kadr.

Cezary Urban - Ja myślę, że oni widzą, że nikt im nie stworzy warunków do działania, nie mówiąc o rządzeniu. Nie maja szans założenia rodziny i jej utrzymania. Nie są dumni z tego miasta.

J. Wojcieszak – Ta młodzież ma świadomość polityczną. Oni znają kariery ludzi z młodzieżówek. Widzą jak zaczynają swoje kariery w samorządach na studiach.[...]

Czy chcieliby coś zmienić w mieście?

Oni cały czas mówią, że będą w przyszłości kandydować na miejskie i krajowe urzędy, a ja wtedy mówię, że będę za nich trzymała kciuki. Mam taką nadzieję, że nasi absolwenci trafią kiedyś do polityki. Skończyli dobrą szkołę, ukończą dobre uczelnie i wprowadzą te dobre zasady, których ich uczyliśmy w szkole. Niektórzy założą swoje firmy, wielu wróci do Szczecina, bo czekają na nich rodzinne praktyki lekarskie, kancelarie adwokackie. Są tacy ludzie z pomysłami, często o tym mówią; niespokojni, którzy chętnie wymyśliliby coś swojego. Nasza absolwentka na piątym roku studiów założyła swoją firmę, utrzymuje się sama, organizuje turystykę medyczną do Szczecina.

A tak naprawdę co w nich drzemie, co chcą powiedzieć światu?

J. Wojcieszak – Czy oni chcą coś powiedzieć? Wydaje się, że to pokolenie opuszczające szkoły jest pokoleniem konsumpcyjnym. Chce się „ustawić” w życiu. Jeden z  uczniów opowiedział mi o swoich planach i o tym, że w końcu wyjedzie zagranicę. Powiedziałem mu żeby uczelnię za swoje pieniądze też kończył zagranicą, a nie w Polsce. Jestem za tym żeby za studia płacić.

M. Szuman – W przypadku części osób, które się mocno specjalizują w gimnazjum czy liceum, mamy do czynienia z klapkami na oczach. Nie rozwijają się odpowiednio. Ale w tej pozostałej grupie specjalistów mamy do czynienia z ludźmi o niesamowitych umysłach i niezwykle szerokich horyzontach. Osobiście jestem zwolennikiem wszechstronnego wychowania i wszechstronnej edukacji. I na to zwracam uwagę w  rozmowach z uczniami. Można realizować taki model kształcenia. Zasada wszechstronności jest jednak poza możliwościami dyrektora, specjalizacja wynika z założeń reformy. To też jest kwestia nieodpowiednich programów i nieodpowiednio ukształtowanych nauczycieli.

[...] Czy uczelnie szczecińskie nie zauważyły tego, że nie maja już tak wielu dobrych kandydatów na studia, bo coraz więcej ludzi zaczyna studiować poza Szczecinem?

Jestem przekonany, że zauważyły. Ale jak zada mi Pan pytanie, czy coś z  tym zrobiły, to odpowiedź tak jednoznaczna nie będzie; co najmniej niewystarczająco dużo. Uczniowie przychodzą do XIII_tki nie po to żeby studiować później na szczecińskich uczelniach. Ich oczekiwania są bardzo duże. Oni chcą konkurować w Polsce i w Europie. My musimy te wymagania spełnić.

Ale nie wszyscy studiują poza Szczecinem?

Oczywiście. Podam przykład takiego rodzeństwa, które studiuje na matematyce na Uniwersytecie Szczecińskim, i dałbym duże pieniądze za to, żeby móc tę Olę studentkę 4-go roku zatrudnić w  naszej szkole. Ta nasza uniwersytecka matematyka już nie jest zła.[...]

Inwestujemy w edukację. Inwestycja powinna dać zwrot zainwestowanego kapitału.

To nie tylko ze Szczecina ludzie wyjeżdżają i szukają w tym swojej szansy. W innych regionach też to ma miejsce. Wyjeżdżają przecież najzdolniejsi, i do tej Polski nie wracają. Nasi uczniowie niestety również. Patrząc z poziomu interesu miasta i regionu to bardzo dobrze, że dysponują takim wykształceniem, że mogą się mierzyć z najlepszymi w świecie. Z drugiej strony nas nie stać na takie marnotrawstwo ludzkiej wiedzy i potencjału. To decyduje brak polityki na szczeblu regionalnym, miejskim, która zatrzymywałaby tych najlepszych. Stypendia, nagrody nic tak naprawdę nie zmienią. To tylko kurtuazja. [...]

Co dalej z tą szkołą?

M. Szuman: Powiem tylko o matematyce. Pytał Pan o olimpiady matematyczne międzynarodowe – regularne uczestnictwo w nich to kwestia czasu. Musimy wykonać wielką organiczną pracę, tak przygotować szkołę, żeby liczył się opracowany program, a nie autorzy opracowania. To będzie z pewnością oryginalna szczecińska szkoła matematyki. Czy będzie najlepsza w  Polsce – zobaczymy. Musimy opracować podręczniki, programy, pomoce dla tego nurtu olimpijskiego. To też nie jest jeszcze w 100% gotowe. Pan dr Adam Neugebauer tak komentuje tę sytuację: uczymy matematyki zupełnie odwrotnie niż każą metodycy z Uniwersytetu oraz CDiDN, powiedział również, że mamy osiągnięcia tylko dlatego, że uczymy matematyki zupełnie inaczej niż każą w tym centrum doskonalenia nauczycieli.

Co szkole może przeszkadzać w rozwoju?

J. Wojcieszak – Niestabilne prawo i ciągłe zamieszanie wokół podstaw programowych. Mnie świadomość tej ciągłej dyskusji w przeszkadza w pracy.

J. Konieczna – Gdyby ktoś próbował administracyjnie zmieniać szkołę. Na przykład wprowadzić, upchnąć dodatkowe klasy liceum.

M. Szuman – Na rozwój wpływają czynniki tkwiące poza szkołą i w samej szkole. Poza szkołą takim czynnikiem jest nierozsądne finansowanie. Szkoła cierpi również na deficyt pomieszczeń. Jeżeli jest tutaj dobra oferta edukacyjna, to należy dążyć do tego aby w mieście było więcej dobrych absolwentów. Nie mamy pokoju nauczycielskiego. W zimie nie ma jak się rozebrać. To zawsze był problem. [...]

Dlaczego niektóre szkoły nagle wypadają z  rankingu: I LO im. Józefa Chełmońskiego łowicz, 2 Społeczne LO Warszawa, I LO im. Bolesława Chrobrego Grudziądz, V LO im. gen. Jakuba Jasińskiego Wrocław 35 , V LO im. Adama Asnyka (ZSO nr 1) Szczecin

Nie ma jednego powodu, że tak się dzieje. To może być zmiana dyrektora lub odejście nauczyciela. W tym rankingu na tych niższych miejscach, poza pierwszą dziesiątką, może dwudziestką do niedawna, różnice pomiędzy szkołami były niewielkie. Jedna olimpiada, dwóch finalistów i można się było przesunąć o 100 miejsc. Albo uczeń, ciągnął im informatykę przez 3 lata i skończył szkołę, a następnego nie było, bo nie było nauczyciela, który by kogoś po drodze zachęcił. I z miejsca 65 spadamy na 125. Natychmiast. Ale proszę zobaczyć, że takich obsunięć w czołówce praktycznie nie ma. >Chełmoński< z łowicza “wjechał” od razu na 6 miejsce i to była sensacja, ale był tylko raz w tej pierwszej dziesiątce. Natomiast te szkoły, które są w pierwszej szóstce: łódź, Szczecin, Gdynia, Wrocław, Warszawa - Wrocław obsunął się tylko raz, oni się wtedy przeprowadzali do nowej siedziby, były te problemy z  dyrektorem i mieli ten ostatni rok bardzo trudny. I jeszcze jest Radom i Kraków. One z pierwszej 10-tki nie wypadły nigdy.> łódź< nigdy nie wypadła z trójki, a >Gdynia< z czwórki. Tutaj obsunięć nie ma, jest duża stabilność. To samo można powiedzieć o >Szczecinie< od kilku lat. Ale takim poważnym przypadkiem spadkiem jest spadek >Nowodworka<. Byli w okolicy pierwszej 10-tki przez pierwsze 5 lat, a teraz od kilku lat są gdzieś w okolicach 50-tego miejsca. To już poważna tendencja. A to szkoła z poważnymi tradycjami, szanowana i dobra. I  tam są jakieś głębsze przyczyny. [...]

Mają swój dzień w “Rzeczpospolitej”, ale na której stronie?

No tak, i jeżeli to się nakłada na np. kryzys rządowy to wiele tego miejsca na szkołę nie ma. Ale to jest w ogóle problem edukacji w tym kraju. W Wielkiej Brytanii reformę oświaty nadzoruje osobiście premier, działania Blaira przynoszą efekty, reformę oświaty potraktował jako ważny element kampanii wyborczej i do tego nie zapomniał o tej brytyjskiej oświacie jak objął rządy. Tam pojęcie inwestowania w oświatę i zysków społecznych jest zrozumiałe. Tam nawet można ten efekt zmierzyć. U nas też, ale nikt oświaty nie traktuje jako inwestycji. Raczej jako ciężki, być może nie każdemu potrzebny obowiązek.

Trzeba mieć władzę żeby podejmować decyzje.

Ale ludzie mają władzę i nic z tego nie wynika.

Z Raportu o sukcesach polskich uczniów w olimpiadach międzynarodowych w roku 2005. Przodujące licea w kraju to: warszawski >Staszic< - 31, krakowski "Witkowski" - 27, IV LO w Toruniu - 21, LO im. Polonii Belgijskiej we Wrocławiu - 18 i LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni - 14. Co z Trzynastką?

Te olimpiady są organizowane w siedmiu dziedzinach. Są to dziedziny matematyczno-przyrodnicze, które pchają świat do przodu. My w tych dziedzinach – matematyka, fizyka, informatyka, nie jesteśmy jeszcze na takim światowym poziomie. Nie jesteśmy na poziomie >Staszica< czy nawet >Gdyni<. >Gdynia< w tym roku ma najwięcej osób w finale olimpiady informatycznej [24 uczniów]. Jesteśmy jeszcze dosyć daleko. Nie jesteśmy w stanie z tych przedmiotów przygotować uczniów, żeby znaleźli się w pierwszej trójce, czy w pierwszej piątce w kraju. To może się zdarzyć sporadycznie tak jak w  przypadku Pawła śledzia, który by absolutnym samorodkiem w  dziedzinie chemii. I obojętnie kto by go tam nie uczył, to Paweł sukces by osiągnął. Gdyby zrobić międzynarodową olimpiadę z  historii, czy wiedzy o społeczeństwie, to śmiem twierdzić, że należymy do czołówki krajowej. Wygrane pod rząd dwie olimpiady z WOS. Matematyka to na razie druga dziesiątka, Gosia Bladoszewska 12 w polskiej olimpiadzie z matematyki, jest w pierwszej klasie, wszystko przed nami. Tych trzech, dziesięciu nawet laureatów z olimpiad matematycznej, informatycznej, to absolutnie czołówka światowa. I ci młodzi ludzie odnoszą co roku fantastyczne sukcesy na całym świecie. Jak na tej wielkości kraj i jego zasobność. I  zapóźnienie nauki i edukacji. Matematyka, informatyka to jest najwyższy poziom polski, nie tylko polski - ogólnoświatowy. Jesteśmy Polska jest / w pierwszej czwórce [wg klasyfikacji olimpiad międzynarodowych] w dziedzinie matematyki, informatyki i  chemia. Fizyka nie zawsze. Te pierwsze trzy licea >Staszic< , >Witkowski<, >Gdynia< mają dwa , trzy medale na każdej międzynarodowej olimpiadzie.

M. Szuman: żeby wystartować w finale takiej międzynarodowej olimpiady trzeba mieć wielki talent. żeby powtarzać regularnie wyczyn, żeby co roku tacy wybitni uczniowie brali w niej udział, musi być wypracowana w szkole konkretna opieka nad uczniami na odpowiednim poziomie. Tych rzeczy nie wypracuje się łatwo. To musi być szczególnego typu opieka ze strony nauczyciela. My mamy do zrobienia tak wiele ważniejszych rzeczy na wiele niższym poziomie, że nie ma czasu żeby się przygotowywać do tych olimpiad międzynarodowych. Naszym celem jest zrobienie najlepszej matematyki w Polsce. Musimy po pierwsze opracować podręcznik do matematyki dla I klasy gimnazjum. Kolejny wielki wysiłek to podręcznik do powtórki materiału ze szkoły podstawowej. Procenty są zrobione i geometria jest zrobiona. Ale po doświadczeniach z dwoma klasami gimnazjalnymi trzeba zupełnie przerobić wyrażenia algebraiczne. Matematyka dla II klasy gimnazjum – ta jest akurat mocno zaawansowana. Po przygotowaniu matematyki dla wszystkich klas gimnazjum, opracujemy matematykę dla liceum. Część modułów mamy ale nie ma jeszcze kompletnego podręcznika. Chyba najlepiej w Polsce mamy zrobione procenty. Czy to jest jakiś wielki problem matematyczny - nie jest. Chodzi jednak o  to żeby wiedzieć co się dzieje w tej ludzkiej głowie, gdy zaczyna się proces rozumienia. Kładziemy nacisk na zrozumienie istoty rzeczy, a nie na to jak się rozwiązuje przykłady. [...]

Czy można zbudować – na początek wyobrazić sobie szkołę złożoną z samych olimpijczyków?

Start w olimpiadzie jest niczym innym jak okazaniem zainteresowania każdy uczeń ma przedmiotowi i poziomem wiedzy wykraczaj ącym poza program szkolny. To byłby rzeczywiście wyjątkowy wyczyn i nie wiem czy możliwy. Jestem w stanie za to wyobrazić sobie udział wszystkich, czy większości uczniów w szkolnych eliminacjach olimpijskich. Wyobrażam sobie taką szkołę, w której przynajmniej jeden przedmiot, który traktuje specjalnie. I  dzięki temu ma taki poziom wiedzy, który mu pozwoli rozwiązywanie zadania na poziomie olimpijskim. [...]

Jak pańscy “racjonaliści” podchodzą do sprawy religii i  wiary? Maci e problem ze sceptykami...

[namysł] Moja opinia nie będzie zbyt popularna. Znalazłbym sojuszników w takim myśleniu, kwestia religii, w tym religii w szkole, to tak jak z większością przedmiotów – ale szczególnie w  takim przedmiocie jak religia, to jest kwestia prowadzącego. Jestem o tym w 150 % przekonany. Dobry katecheta, ksiądz lub osoba świecka, który dobrze prowadzi zajęcia, a nie myślę tutaj wyłącznie o lekcjach, broń Boże, to jest po prostu skarb. Jest taka grupa przedmiotów które nazywam “uwrażliwiającymi”: polski, religia, historia sztuki. To są przedmioty bardzo ważne. Ja nie mam czasu, możliwości porozmawiania z młodzieżą o takich sprawach jak wartości, moralność, etyka, a nauczyciele tych przedmiotów mają taką możliwość. To piękne zajęcia. O  ile ktoś podejmuje dyskusję, a nie każe się tego wszystkiego wykuć i nie pozostawia czasu, i nie daje możliwości zadawania pytań. I prezentowania własnych poglądów. Bo łatwo można zepsuć takie zajęcia. Ale można też pociągnąć za sobą młodzież.

[...] Czy żałuje Pan po latach odejścia ze szkoły któregoś nauczyciela lub ucznia?

Cezary Urban - Nauczyciel to był jeden tak naprawdę. To był taki młody człowiek, który miał duże szanse zapisać się tak naprawdę w historii tej szkoły, a może nawet nie tylko. Chciał się uczyć, poszerzać wiedzę. A pracując z takimi uczniami ma się cały czas świadomość, że wie się za mało. On wrócił do siebie. Tam miał mieszkanie, pewnie się ożenił, żona też nauczycielka, zakotwiczył się i został [mieszkają w miasteczku zachodniopomorskim, On uczy informatyki, a  żona matematyki]. Po tych 5 latach dzięki jego pracy stalibyśmy inaczej w tej informatyce, jestem o tym przekonany.

[...] Czy w XIII_tce jest miejsce dla uczniów niepełnosprawnych? Szkoła nie jest wyposażona w odpowiednie urządzenia.

Przy większym stopniu niesprawności, gdy uczeń musi poruszać się na wózku to będzie to problem barier architektonicznych, które tutaj są. Taki uczeń się nie pojawił do tej pory. [...]

J. Konieczna - To jest na pewno problem techniczny, którego jeszcze nie rozwiązaliśmy. Mamy dzieci niepełnosprawne, ale one chodzą. Nie zmierzyliśmy się z  taką sytuacją, że ktoś na wózku chciał przyjść do nas. Gdyby chciał się uczyć w XIII_tce to byśmy mu pomagali. Nawet tworząc takie warunki, że byłby wwożony czy wnoszony na pierwsze piętro. Albo tej jego klasie zorganizowalibyśmy zajęcia na parterze i wyłącznie na I piętrze.